Dolina Thajiwas i refleksje po ostatnim treku

Submitted by Radek on Sat, 10/04/2014 - 15:23

W piątek tydzień temu byliśmy w dolinie Thajiwas w Kaszmirze. Trochę nieszczęśliwym zrządzeniem losu, bo zamiast być tam, mieliśmy zwiedzać stolicę regionu - Śrinagar. Nieszczęśliwym, bo ze Śrinagaru zrezygnowaliśmy z powodu niedawnej powodzi. W Thajiwas był spokój, cisza, rewelacyjne widoki i nasze trochę leniwe wędrowanie.

Byliśmy w drodze z Ladakhu, po trudnym, dziesięciodniowym trekkingu w dzikim rejonie. Wraz z kolegami z Ladakhu - lokalnymi przewodnikami - prowadziłem małą grupkę dzielnych pań, na wyjeździe przygotowanym przeze mnie wspólnie z Exploruj.pl i lokalnymi partnerami.

Dziś, kiedy od powrotu minęło kilka dni, łapię dystans. Pojawiają się refleksje. Przygotowanie wyjazdu do Ladakhu, zwłaszcza wyjazdu trekkingowego, a szczególnie wyjazdu z trekkingiem dziką, trudną trasą, łatwe nie jest. Prowadzenie takiego wyjazdu to - wierzcie mi - nie wakacje.

Większość miejsc w Ladakhu leży powyżej 3500 m n.p.m., a my większość czasu przebywaliśmy w okolicach lub powyżej 4000 m. Już sam ten fakt czyni wyjazd trudnym. Trek dobrze znałem. Przeszedłem go samotnie. I wiedziałem, że niby idzie się doliną, w dół rzeki, ale w rzeczywistości cały czas raz w górę, raz w dół, przez liczne przełączki i grzbiety, niekończącymi się, często eksponowanymi trawersami. Najtrudniejszy dzień to około 10 godzin wędrówki, przez kilka przełęczy, z ostrymi podejściami, z kulminacją na ok. 5150 m.

Mam ogromną satysfakcję gdy taki trudny wyjazd uda się zrealizować! Gdy mogę obserwować w innych zachwyt otaczającymi krajobrazami ale też ich zwycięstwa z trudnym terenem, trudami codziennej wędrówki, słabościami, które przecież w każdym z nas są. I to jest jeden z wielu aspektów decydujących o tym, że zawód, który wykonuję, uważam za najlepszy zawód na świecie! :)

------
Ten i inne posty dostępne są również na RadekKucharski.blogspot.com. Tam można je komentować.